
Tytułowe pytanie zadaje sobie sam Andrzej Pradziad, jak i ci, którzy postanowili walczyć o jego karierę. Facebookowa akcja protestacyjna w dwa dni zgromadziła ponad pół tysiąca fanów.
W rankingu Polskiego Związku Narciarskiego za sezon 2015/16 triumfował – i to żadna niespodzianka – Maciej Staręga. Podpora reprezentacji kraju zgromadziła 240 punktów. Pozostali członkowie nowo powołanej kadry seniorów uplasowali się kolejno na trzeciej (Jan Antolec – 160 pkt.), czwartej (Dominik Bury – 140 pkt.), szóstej (Paweł Klisz – 112 pkt.) i piętnastej (Konrad Motor – 40 pkt.) pozycji. Dla posiadacza 200 punktów do klasyfikacji klubowej Andrzeja Pradziada miejsca w kadrze nie ma. Ani pierwszej Janusza Krężeloka, ani młodzieżowej Adama Kwaka.
Protest się wzmaga
Dla urodzonego w 1994 roku zawodnika i jego przyjaciół to policzek w twarz. - Wątpię w sens zdrowej rywalizacji. Może nie mam znajomości? Może dlatego, że nie jestem ze Śląska, tylko z gór. Co decyduje o wejściu do kadry, bo jak nie wyniki i forma zawodnika, to co? O co tak naprawdę chodzi – pyta retorycznie Pradziad cytowany przez serwis Małopolska Online. I argumentuje żal medalami mistrzostw Polski, zwycięstwem w Biegu Zbójników, przewagą nad kadrowiczami w bezpośrednich pojedynkach oraz niższym przelicznikiem za wyniki biegów, w których startował. - Jaki jest sens uprawiania biegów w Polsce – wścieka się narciarz, a wraz z nim coraz większa liczba osób, które decyzją PZN są zszokowani. Postanowili działać.
Założony 15 maja na Facebooku profil „Andrzej Pradziad w kadrze narodowej” w dwa dni polubiło ponad pół tysiąca osób. Jego administratorzy bez ogródek piszą: „dla kogo i czyja jest niby ta kadra?”
Dagna Bugajska, współprowadząca protest: Domagamy się sprawiedliwości i uczciwości ze strony związku. Dążymy do tego, by Andrzeja dołączono do kadry seniorskiej, jednak jak na razie nie wiemy, jakie są na to szanse. Cieszymy się, że jest tak duży odzew. Taki biegacz nie powinien pozostać niezauważony i należy dać mu szansę. Kto jest winny sytuacji? Powiem tylko tyle, że ryba psuje się od głowy. Zawalił PZN jako instytucja. Jaki tam jest bałagan, że trzeba żebrać o uwagę w tak oczywistej sprawie, zakładając strony o sportowcu? W tym kraju nigdy nie będzie wyników, jeżeli będzie taki beton.
„Kadrę zatwierdzał Zarząd”
- Nie wiem, o co toczy się spór, ponieważ ostatnio nie śledzę doniesień medialnych z powodu braku czasu. Jeżeli chodzi o ustalanie składów kadr narodowych, to nie do mnie pytanie, bo nie do końca ja się tym zajmuję. Wiem, że trener Andrzeja rozmawiał o jego obecności w kadrze, ale nie wiem jak to się skończyło. Skład i tak zatwierdza Zarząd – tłumaczy spytany o narciarza trener Janusz Krężelok. I dodaje, że Pradziad – owszem – wygrał kilka razy z kadrą, ale niejednokrotnie też przegrał. - To dobry chłopak, nie powiem że nie – podsumował były sprinter, sugerując, by w kwestii powołania kontaktować się z Adamem Kwakiem.
Nie po raz pierwszy okazuje się więc, że zgodnie ze zmodyfikowanym statutem PZN wszelkie kluczowe dla polskich nart sprawy załatwia się w zamkniętym gronie członków Zarządu. Oprócz prezydium, do którego należą Apoloniusz Tajner, Andrzej Wąsowicz, Tomasz Wieczorek i Andrzej Kozak, tworzy go jeszcze siedmiu członków. Po trzech z TZN i Ś-BZN oraz jeden z Dolnego Śląska. To na takich spotkaniach bez konsultacji z komisją biegów wyrzucano ze stanowiska Miroslava Petraska, tam także rozdano kadrowe karty. Tym samym rola pozostałych organów związków zajmujących się biegami została zmarginalizowana. Dość powiedzieć, że komisję biegów odsunięto nawet od... dokonania oceny sezonu. To, że jej członkowie uważają, iż Pradziadowi szansa pracy z kadrą się należy, nie ma znaczenia.
Ani sekretarz związku Tomasz Wieczorek, ani prezes Apoloniusz Tajner nie odbierali telefonu, by skomentować sprawę. Jej postęp będziemy monitorowali.
Michał Chmielewski