Poniżej zamieszczamy wzruszający list jaki Justyna Kowalczyk wysłała do Prezesa PKOl Piotra Nurowskiego. Na uznanie zasługuje choćby sam fakt, że Nasza Mistrzyni by wysłać ten list musiała pokonać 50km do najbliższego komputera z dostępem do internetu. Fragment listu odczytany został w czasie uroczystości pogrzebowych na Powązkach."Drogi Panie Prezesie!Ogrom tragedii, jaka się wydarzyła, jeszcze do mnie nie dotarł. Może dlatego, że jestem teraz bardzo daleko od kraju, od Pana. Może dlatego, że ciągle brzmi mi w uszach: "Justyna, to żaden problem. Damy radę". Zawsze dotrzymywał Pan słowa.Dziękuję, dziękujemy! Dobrze mieć takiego Anioła Stróża.Zresztą - dziękować można by bez końca!!! Za to, że widział Pan w nas, sportowcach przede wszystkim ludzi, a nie ... maszynki do zdobywania medali. Za to, że krzewił Pan w polskim sporcie ideę olimpijską i zasady uczciwej rywalizacji. Za to, że rozumiał Pan naszą sportową tułaczkę i jej trud. Wreszcie, że zawsze dbał Pan o nasz komfort i zdrowie.Na początku naszej współpracy nie był Pan pewien czy moje zaangażowanie w sport to tylko dobrze odgrywana rola, czy też rzeczywiście wkładam w to tyle serca. Kiedy jednak zrozumiał Pan, że nartki to całe moje życie, zyskałam w Panu jednego z najwytrwalszych i najwierniejszych kibiców. Takiego, który dzwoni nie tylko po zwycięstwie, ale przede wszystkim w momentach niewesołych.Przeżywał Pan ze mną porażkę na Mistrzostwach Świata w Sapporo, świętował w Libercu, pomógł dotrwać do złotego końca w Vancouver. Tyle jedynych w swoich rodzaju wspomnień... Nie o wszystkich chcę pisać - tegoroczne Igrzyska czy Gala Olimpijska to myśli jeszcze zbyt świeże, aby nimi się dzielić. Za te niezwykłe chwile też szczerze dziękuję.Proszę jednak nie myśleć, że nie widziałam Pana wad. Zwłaszcza jedna rzucała się w oczy: chciał Pan nas - sportowców - we wszystkim wyręczać. Pomagał nam aż za bardzo. Nie nauczył samodzielności. Bo cóż my teraz poczniemy? Nie jesteśmy na to przygotowani!Mówią, że nie ma ludzi niezastąpionych. Pewnie to banalne, ale dla mnie takim właśnie Pan pozostanie! Wielki Ojciec Polskiej Rodziny Olimpijskiej! Wielki Człowiek! A przede wszystkim - Wielki Kibic i Przyjaciel - wszystkich polskich sportowców!Spotkamy się w Soczi, Panie Prezesie! Nie otrzyma Pan akredytacji, to prawda, ale... przemycimy Pana w naszych sercach. Ja i inni polscy olimpijczycy. Już moja w tym głowa. I proszę pamiętać o tej obietnicy. Zrobię wszystko, by jej dotrzymać.Z wyrazami szacunku i wielkimi podziękowaniami,Justyna"FOTO:PKOl
LIST JUSTYNY KOWALCZYK DO PIOTRA NUROWSKIEGO.
- Utworzono: wtorek, 20, kwiecień 2010 15:55 Jesteś tu: biegi narciarskie polska
Źródło: pkol/wyborcza.pl
Aby od razu dodać komentarz zarejestruj/zaloguj się na naszym portalu. Ze względu na problemy z botami komentarze niezalogowanych ukazywać się będą najszybciej jak to możliwe, ale po akceptacji