kaiser maximilian

Seraina Boner i Peter Elliasen wygrali najmłodszy maraton narciarski świata. Kaiser Maximilian Lauf może najdłużej zagościć w kalendarzu Ski Classics. Czy kosztem Biegu Króla Ludwika?

 

Początkowo Kaiser Maximilian Lauf miał odbyć się na pętli o długości 25 kilometrów bez gwarancji startu dla amatorów. Tych ostatecznie dopuszczono, ale start z udziałem trójki biało-czerwonych ustalono na odrębną godzinę (12:00) i prawie trzykrotnie krótszą od zawodowców trasę. Elita przebiegła po olimpijskich trasach z 1964 i 1976 roku dystans 65 kilometrów. I chociaż na co dzień Olympiaregion jest piękny, to ciemne niedzielne chmury uroku mu nie dodawały.

 

PEŁNE WYNIKI ELITY

 

Lider coraz mocniejszy

 

Rywalizacja obu płci przebiegała w Seefeld zgodnie z kanonami prawdziwego biegu długodystansowego. Wokół Casino Areny tworzyły się peletony, grupy pościgowe, a także jedno- i wieloosobowe ucieczki.

 

Jeszcze do ok. piętnastego kilometra zawodnicy trzymali się w jednej grupie, której tempo dyktowała miniucieczka norweskiego duetu Callesen-Laugaland. Ci zostali jednak wchłonięci przez peleton i już na 27 kilometrze obaj tracili do lidera odpowiednio 19 i 25 sekund. Ale bieg nadal miał wyraźnego lidera. Na atak z 22. pozycji zdecydował się wicemistrz świata z Falun Lukas Bauer, który przed połową trasy miał nad rywalami prawie 20 s przewagi. Niestety dla wracającego do formy Czecha i ten samotny atak wkrótce został zneutralizowany – na kolejnych kilometrach reprezentant teamu PIONEER Investments – CRAFT już tylko słabł i nie zdołał utrzymać tempa narzuconego przez kwartet Norwegów, wśród których znaleźli się lider (Peter Elliasen), wicelider (Tord Asle Gjerdalen) serii, a także przyczajony wcześniej Johan Kjølstad i Tore Bjørseth Berdal. Na kilka tysięcy metrów przed metą zostali już tylko Elliasen i Kjølstad. Mimo zaciętej walki na finiszu ręce w geście triumfu ponownie mógł tej zimy wznieść posiadacz żółtego plastronu. Podium uzupełnił zeszłotygodniowy zwycięzca Marcialongi.

 

- Myślę, że mieliśmy pewną przewagę nad rywalami, bo od razu po ostatnim biegu przyjechaliśmy do Tyrolu na trening. Kiedy okazało się, że to tutaj odbędzie się następny etap Ski Classics, mieliśmy wystarczająco dużo czasu na przygotowanie się i poznanie specyfiki tras. Jak widać pomogło – mówił na mecie Peter Elliasen.

 

W biegu amatorów wzięło udział dwóch Polaków. Najlepszy wynik zanotował w tym gronie Daniel Kosiński, który na 22 kilometrach był 88. tracąc do zwycięzcy Christiana Baldaufa z Austrii 25 minut. Tomasz Kulis był 220. W rywalizacji wzięła też udział jedna biało-czerwona. Anna Badowska-Kulis zameldowala się na mecie jako 45. w stawce 52 narciarek.

 

Koniec serii Norgren

 

Po trzech z rzędu zwycięstwach na trasach Visma Ski Classics liderka kobiecej klasyfikacji łącznej Britta Johansson Norgren wreszcie została przełamana. Dokonały tego aż trzy zawodniczki, które na metę – w przeciwieństwie do mężczyzn – wbiegały w dużych odstępach czasu.

 

Norgren „odpadła” od czołówki już na 20 kilometrze i od tamtej pory jej strata do czoła stawki urosła do ponad 7 minut. Przez środkową część dystansu panie biegły w trójkę (Boner, Smutna, Slind), ale na ostatniej pętli doświadczona Szwajcarka przypuściła fantastyczny atak, dzięki któremu zgubiła drugą Katerinę Smutną o 3,5 minuty odnosząc 14. triumf w prestiżowej serii.

 

- Wczoraj nie byłam zadowolona, że wydłużono trasę do 65 kilometrów, ale teraz nie czuję różnicy, bo poszło mi bardzo dobrze. Jestem szczęśliwa. Zostajemy tu do poniedziałku, a potem ruszamy na wypoczynek do Toblach. Należy nam się odpoczynek – mówiła uśmiechnięta Seraina Boner, chociaż jeszcze szerszy uśmiech miała na mecie trzecia w Seefeld Astrid Øyre Slind, dla której było to pierwsze podium serii w karierze.

 

- Musiałam być mądra. Trzymałam się jak najdłużej czołówki, nie chciałam powiększać swojej straty i tracić zbyt dużo sił. Te będą potrzebne na za tydzień, bo we Włoszech zapowiada się kolejny maraton double-pooling, więc trzeba będzie dać odsapnąć ramionom – przyznała zawodniczka United Bakeries. Niestety pokazuje to, że coraz częściej kolarski komentarz duetu Tomasz Jaroński-Krzysztof Wyrzykowski pasuje do biegówek:

 

 

Wyrzykowski i Jaroński + Ski Classics :)

myślimy, że dzisiejsze maratony narciarskie można spokojnie połączyć z komentarzem do kolarstwa :)

Posted by skipol.pl on 7 luty 2016

 

 

Król abdykował, cesarz uratował

 

Początkowo 7 dzień lutego w kalendarzu Visma Ski Classics zarezerwowany był dla Bawarczyków od 1968 roku organizujących Koenig Ludwig Lauf. Ale pokonała ich odwilż i w terminarzu zrobiła się luka, która w tak komercyjnym przedsięwzięciu oznaczałaby olbrzymie straty. - W Oberammergau i Ettal jest bardzo ciepło, a ma być jeszcze gorzej – usprawiedliwiał fiasko Hans Reicherl, przewodniczący komitetu organizacyjnego. Przenosiny na inny termin nie wchodziły w grę. Ale w inne miejsce owszem.

 

Szefostwo cyklu błyskawicznie porozumiało się z gospodarzami mistrzostw świata w 2019 roku, że to na trasach w pobliżu Casino Arena w Seefeld rozegrany zostanie kolejny etap serii. - Ci ludzie mają duże doświadczenie w podobnych wydarzeniach narciarstwa biegowego, dlatego kto wie czy to nie początek większej współpracy między miastem a nami. (…) Jesteśmy bardzo zadowoleni, że mimo słabej zimy w Europie możemy w ten weekend pobiec prawdziwy maraton. Było za mało czasu, by umożliwić amatorom występ z profesjonalistami, ale od 2017 roku wszyscy ruszą razem i to, mam nadzieję, na jednej pętli – mówił przed startem wyścigu David Nilsson, szef Visma Ski Classics, który wyraźnie zasugerował, że impreza w Tyrolu nie będzie jednorazowym planem B. Jeśli to prawda, gospodarze biegu Króla Ludwika mają podowy do obaw.

 

 

MCh

fot. Facebook / Ski Classics