Polscy_kombinatorzy_Zima_2016_fot_Polish_Nordic_Combined_Team_Facebook

Od inauguracji sezonu w sportach zimowych dzielą nas już nie miesiące, ale tygodnie, stąd wiele ekip stawia na wytężoną pracę, by bez nerwów odnaleźć się w zimowej rzeczywistości. Nie inaczej jest w polskiej kadrze kombinatorów, która pod czujnym okiem Mateusza Wantuloka i Jana Szturca szlifuje formę przede wszystkim za granicą, gdzie śniegu ma pod dostatkiem. W rozmowie z Kasią Nowak trener zdradza pierwsze ustalenia z Adamem Małyszem, kulisy przygotowawczych obozów i stanu zdrowia swoich podopiecznych.

 

Za kombinatorami intensywny czas, bowiem w Polsce, ze względu na brak śniegu, w warunkach zbliżonych do tych czekających w Pucharze Świata, trenować się nie da. Stąd wyjazdy do Ramsau, Oberhofu, a wkrótce jeszcze dalej – do fińskiego Rovaniemi, skąd kadra przeniesie się do Ruki. Łatwo nie jest, ale sił i wiary u biało-czerwonych nie brakuje. - Faktycznie, ostatnimi czasy mamy sporo wyjazdów, ale i do zimy coraz bliżej. Chcemy już teraz mieć stały kontakt ze śniegiem, by spokojnie wejść w sezon zimowy. Dlatego jesteśmy zmotywowani, choć zmęczenie po ostatnim intensywnym okresie jest jeszcze odczuwalne – nie owija w bawełnę Wantulok.

 

Wspomniany kontakt ze śniegiem Polacy mogli zrealizować w niemieckim Oberhofie, gdzie trenowali w obiekcie, którego w Polsce póki co próżno szukać, a zdjęcie tego oto cudu techniki zamieszczone przez trenera na stronie na Facebooku wzbudziło zainteresowanie. - Jest to duża hala - tunel do treningu na nartach biegowych. W sztucznych warunkach (w granicach -7 stopni Celsjusza oraz przy sztucznym śniegu) możemy spokojnie pobiegać i popracować nad elementami techniki oraz oswoić się z nartami biegowymi. Pełne okrążenie ma w granicach 1 kilometra – zdradza 29-letni szkoleniowiec.

 

Paweł Słowiok trenuje w Skisport Halle w Oberhofie, fot. Polsih Nordic Combined Team / Facebook

 

Oberhof to jednak niejedyny cel dwuboistów – by oswoić się ze śniegiem, i to tym naturalnym, pojawili się w Austrii, na lodowcu Dachstein. Obserwując profile kombinatorów na Facebooku, można było odnieść wrażenie, że chętnych na takie „oswajanie się” z białym puchem było niemało. - Faktycznie, było tłoczno choć pamiętam gorsze lata, gdy w kolejce na dole przed kolejką zabierającą na górę czekało się po pół godziny. W tym okresie spotkaliśmy dużo naszych rywali z zagranicy (Czechów, Finów, Estończyków, Niemców, Austriaków, Japończyków) – mówi Wantulok, zauważając także pozytywne aspekty tłoku na lodowcu – dzięki temu jego zawodnicy mogli skonfrontować swoją formę z rywalami. - Z niektórymi, na przykład Japończykami czy Austriakami, mieliśmy kontakt na skoczni, stąd mogliśmy podglądać, jak się prezentują; w Oberhofie z kolei trenowaliśmy razem z Francuzami.

 

Treningi treningami, ale wypada też odwiedzić lekarza, co też uczynili i biało-czerwoni. - Można powiedzieć, że badania napawają optymizmem, widać poprawę u każdego z zawodników. Niestety zmieniła się osoba, która opracowuje wyniki, i trochę inaczej je opisała, niemniej jednak wciąż realizujemy trening wysokościowy – zdradza Wantulok.

 

W rozmowie opublikowanej na łamach Polskiego Związku Narciarskiego po mistrzostwach Polski trener Wantulok wyrażał wątpliwości związane z wyjazdem do Skandynawii ze względu na trudny dla psychiki sportowców klimat, jednak ostatecznie zimowe warunki znalazły uznanie w jego oczach. - Wyjeżdżamy do Rovaniemi, od 16 listopada chcemy rozpocząć treningi na skoczni, a 19 wystartujemy w tamtejszych zawodach Suomi Cup transmitowanych przez stację YLE. Dlatego serdecznie zapraszam przed komputery, ponieważ relację na pewno będzie można znaleźć w Internecie – zachęca Wantulok, przekonując (być może i siebie samego), że natura nie przeszkodzi w zrealizowaniu treningowego planu. - Myślę, że tym razem chłopcy poradzą sobie z tym klimatem, muszą się po prostu nastawić pozytywnie i nie myśleć o tym. Bardziej pewnie będzie doskwierać długa rozłąka z rodzinami, ale myślę, że tak naprawdę wszystko zależy od charakteru zawodnika i przyzwyczajenia.

 

Polacy na lodowcu, fot. Polish Nordic Combined Team / Facebook

 

Zimowe warunki, zagraniczne treningi, lodowiec, hala z mrozem i sztucznym śniegiem w Niemczech – wszystko po to, by w Finlandii nic Polaków nie zaskoczyło. Po tak solidnym przygotowaniu Wantulok czuje się pewnie. - Jestem dobrej myśli i nie boję się o dyspozycję chłopaków. Powinni rozkręcać się z konkursu na konkurs. Wiadomo, jak jest w Kuusamo... Trzeba mieć również SPORO szczęścia, aby zaliczyć przyzwoity występ – komentuje szkoleniowiec, choć zauważa, że i kolejna część pucharowej karuzeli, choć pogodowo mniej kapryśna, może niektórym doskwierać. - W Lillehammer powinno być spokojnie, choć tam z kolei musimy już wstawać przed 6.00 rano, ponieważ na skoczni trzeba zameldować się przed 8.00, stąd również konkurs na wariackich papierach. Zawodnik, który lubi troszkę dłużej pospać, może czuć lekki dyskomfort.

 

Zima zimą, ale na mistrzostwach Polski świat kombinacji i skoków obiegła sensacyjna wieść, że Adam Małysz wraca do sportu w roli dyrektora-koordynatora PZN do spraw skoków narciarskich i kombinacji norweskiej. Wielu mogło spodziewać się, że kombinacja to tylko zbędny dodatek przy nad wyraz popularnych skokach, jednak ostatecznie wiemy już, że odbyły się pierwsze rozmowy Małysza ze sztabem szkoleniowym kombinatorów. - Mieliśmy już z Adamem dłuższe spotkanie, w którym przedstawiłem moją wizję i problemy, z jakimi się borykamy. Przynajmniej jedna rzecz została załatwiona, pozostałe potrzebują czasu, ale jak najbardziej jestem za taką współpracą, Adam jako zawodnik, który nie tak dawno zakończył karierę, rozumie nas w 100% i wie że to, co poruszyliśmy, to nie są rzeczy wyciągnięte przypadkiem z kapelusza. Oczywiście potrzebuje czasu, teraz każda grupa zasypuje go mnóstwem pytań i próśb o pomoc. Nie da się pstryknąć palcem i już, mamy wszystko... Trzeba być cierpliwym. Jestem dobrej myśli i taka współpraca na pewno przyniesie dobre rozwiązania – podsumowuje z nadzieją Wantulok.

 

Mniej nadziei prezentuje, gdy poruszamy temat młodzieży chętnej do trenowania kombinacji w Polsce. W odpowiedzi otrzymujemy wymowne trzy kropki, dalej nie drążymy tematu. Mamy tylko nadzieję, że za kilka miesięcy taka sama odpowiedź nie padnie przy pytaniu o rolę Małysza w rozwoju dwuboju w Polsce. Jeśli odpowiedź będzie inna, być może czytelnicy niektórych ogólnopolskich serwisów sportowych przestaną twierdzić, że kombinatorzy jeżdżą na wycieczki, zajmując miejsca między 55. a 60., a PZN powinien przestać wspierać tę dyscyplinę. Duet Wantulok&Szturc pokazał już, że wie, co robi. Teraz czas na innych.

 

A końcowy apel od trenera wygląda tak: „Trzymajcie kciuki i kibicujcie mocno! Widzimy się w Kuusamo. Pozdrowienia od całej ekipy NoCoPL". Cóż, możemy zrobić tylko jedno – wziąć sobie prośbę do serca i trzymać kciuki, na dobre i na złe. Tego się trzymajmy, oczekując na zimę. W spokoju, jak trener.

 

P.S. Na temat stanu zdrowia Szczepana Kupczaka będziemy pisać na dniach. Z wypowiedziami samego zainteresowanego i jego trenera. 

 

Rozmawiała Kasia Nowak

fot. Polish Nordic Combined Team / Facebook