Charlotte Kalla

Po nieodbytym z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych Birkebeinerrennet, nadszedł czas na finał cyklu Swix Ski Classics, którym był szwedzki Årefjällsloppet. Pierwotnie bieg miał zostać rozegrany na dystansie 75km, jednak został skrócony do 61km.


W bardzo mocnej obsadzie, zarówno czołówki klasyfikacji generalnej Swix Ski Classics oraz zawodniczek i zawodników z elity Pucharu Świata, medalistów Igrzysk Olimpijskich odbył się finał rozgrywany oczywiście stylem klasycznym ze startu wspólnego.

Panie wystartowały nieco wcześniej niż panowie i po kilku kilometrach na czele mogliśmy zaobserwować trzyosobową grupkę zawodniczek: liderkę cyklu Swix Ski Classics Seraine Boner (Team Coop), Charlotte Kallę oraz Tuve Toftdahl Staver (Team Coop), która kilkaset metrów dalej zaczęła nieco odstawać od uciekających dwóch zawodniczek. Po chwili wyprzedziła ją, goniąca czołowe biegaczki, Kerttu Niskanen (Team Centric). Na 10,7km (Trillevallen, najwyższy punkt na całej trasie) czołowa trójka pań miała nieco ponad 30 sekund przewagi nad biegnącymi razem Brittą Johansson Norgren, Tuvą Tofthdahl Staver i Emmą Wiken.

Na 25,6km (Edsasdalen, pierwsza pętla, a zarazem meta) na czele mieliśmy już cztery zawodniczki. Britta Johansson Norgren dołączyła do Serainy Boner, Charlotte Kalli i Kerttu Niskanen. Następnie biegaczki skierowały się na kolejną, inną już pętle, na której zaczęły gubić za swoimi plecami wspomnianą Norgren. Gdy panie zaczęły zbliżać się do linii mety, Seraina Boner zaczęła tracić dystans do uciekających Niskanen i Kalli. Na około 8,5km przed metą Niskanen zaczęła tracić do Kalli, a tym samym przewaga Szwedki zaczęła wzrastać. Warto zaznaczyć, że tuż przed Kerttu pojawił się Kari Varis, który próbował pomóc swojej koleżance.

Charlotte Kalla już zapewniła sobie zwycięstwo, a na mecie miała przewagę +56,5 nad drugą Kerttu Niskanen oraz +2:37,8 nad trzecią Brittą Johansson Norgren, która po drodze wyprzedziła czwartą w efekcie Serainę Boner, która miała okazję stoczyć sprinterski pojedynek na ostatniej prostej z piątą Emmą Wiken.


W biegu panów na początku liderzy biegu zmieniali się niczym w kalejdoskopie, ale po kilku kilometrach uciekać zaczął Lukas Bauer (Snowproof Racing Team). Jego śladami podążył John Kristian Dahl (Team United Bakeries, lider klasyfikacji sprinterskiej). Niespełna dwa kilometry później, Lukas znów podążał samotnie, a kilkaset metrów za nim biegła spora grupa zawodników. Bliżej 10,7km zbliżyli się do niego wspomniany John Kristian Dahl oraz kilku innych zawodników i powoli wszystko zaczęło wracać do normy.

Na 25,6km mogliśmy już zaobserwować większą grupę zawodników, która meldowała się na tym wspomnianym punkcie pomiaru czasu. Jednak po kilku kilometrach samotnie zaczął uciekać doskonale znany Daniel Richardsson, który na co dzień nie startuje w maratonach narciarskich. Przewaga medalisty olimpijskiego wynosiła około 50 sekund nad pościgową grupką zawodników i powoli można było składać gratulować potężnemu Szwedowi.

Nie inaczej, jako pierwszy linię mety przekroczył Daniel Richardsson. Po blisko +1:16,2 straty do zwycięzcy zameldowała się na mecie trójka zawodników, którzy stoczyli ciekawy bój o ostatnie miejsca na podium. Mowa o drugim Stanislavie Rezacu i trzecim Andersie Auklandzie. Troszkę pogubił się na ostatnich metrach Johan Kjoelstad i w efekcie sklasyfikowany został na miejscu czwartym. Jako piąty linię mety przekroczył John Kristian Dahl, a jako szósty Oskar Svaerd.

 

Piotr Walkowiak fot. Pawel Hajda - skipol.pl